Z racji nie posiadania internetu (za co powinnam należycie podziękować uroczej firmie jaka jest netia) jestem zmuszona przynosić swoje wypociny do pracy i stad je publikować. Jakież było moje zdziwienie, gdy wymęczony i wypolerowany aż do bólu portret posypał mi się tak, że otrzymałam drowa z poparzeniem słonecznym i w zielonym futrze. No tak, słońce w Dolinie Lodowego Wichru mocno praży a i zwierzaki jakieś dziwne mogą się tam kręcić, zzielenieć albo cuś...
Wniosek = muszę kupić koniecznie nowy monitor (albo nie siadać do photoshopa po pijaku
).